Dane podaje za http://nowyekran.pl, który podaje je powołując się na jeszcze inne źródło. Nie podaje jakie, bo ewentualnym czytelnikom (których ten blog ma niewielu) będzie łatwiej je przyswoić bez kontekstu. Zresztą to dane ogólnie dostępne na http://www.oecd.org i http://www.doingbusiness.org:
Przeciętny Polak pracuje aż 2015 godzin w roku (pracowitsi są od nas Koreańczycy – 2074 godziny), a daleko za nami są uznawani za bardzo pracowitych Japończycy (1733 godziny), Niemcy (1309 godzin) czy Holendrzy (1288 godzin).”…” Nieprzypadkowo w rankingu Doing Business 2010, opisującym łatwość robienia interesów, Polska jest na 70 miejscu wśród badanych 183 krajów. Nieprzypadkowo Polska zajmuje niechlubne 164. miejsce pod względem radzenia sobie z pozwoleniami na budowę. Nic nie usprawiedliwia tego, by Polska była dopiero na 121 miejscu w kategorii łatwości płacenia podatków. Tak jak nic nie usprawiedliwia 81 pozycji Polski w kategorii „łatwość zamykania biznesu” czy 77 miejsca w kategorii „wprowadzania w życie kontraktów”…”Wystarczy stwierdzić, że uniwersytet w Helsinkach jest już 72. w tzw. rankingu szanghajskim, podczas gdy najlepszy z polskich Uniwersytet Jagielloński – 320, a drugi, który się mieści w pierwszej pięćsetce, Uniwersytet Warszawski (największy w Polsce) – znalazł się na miejscu 396, o trzy pozycje niżej od małego uniwersytetu w fińskim Turku.”….”W dodatku, w przeciwieństwie do Finlandii, absolwenci naszych uczelni kompletnie nie interesują polskiego rządu i państwa, czyli z dyplomem trafiają prosto na bezrobocie (już ponad 50 proc. absolwentów nie znajduje pracy”….”O zapóźnieniu Polski pod względem nowoczesności ….Według danych Komisji Europejskiej Polska znajduje się na ostatnim miejscu wśród krajów UE pod względem procentowego udziału w eksporcie wyrobów wysokiej techniki.”…..”Równie źle wypadamy pod względem innowacyjności (wedle danych unijnej organizacji Pro Inno Europe):wyprzedzamy w Unii jedynie Litwę, Rumunię, Łotwę i Bułgarię,”…”Według wydanego przez Komisję Europejską opracowania podsumowującego „największe osiągnięcia UE w nauce i badaniach naukowych” zajmujemy:- 13. miejsce pod względem wielkości funduszy pozyskanych w ramach siódmego programu ramowego (badania i rozwój technologiczny); – 19 miejsce pod względem wskaźnika sukcesu w ramach siódmego programu ramowego; – 22 miejsce pod względem intensywności w dziedzinie badań i rozwoju (czyli odsetka PKB wypracowywanego w tym sektorze); – 23 miejsce pod względem łącznego indeksu innowacyjności; – 25 miejsce pod względem liczby wniosków patentowych (na milion mieszkańców)oraz – 27 miejsce w eksporcie nowoczesnych technologii (liczonych jako odsetek całkowitej wartości eksportu).”….”nakłady na badania i rozwój ….(Polska ) 0,7 proc. PKB….W Szwecji, która przoduje w Europie, te nakłady wynoszą 3,8 proc. PKB, w Finlandii – 3,4 proc., w Niemczech – 2,5 proc., w Słowenii – 1,45 proc., a w Czechach – 1,4 proc. Miejmy świadomość tego, że jeden amerykański uniwersytet Stanforda dysponuje o 30 proc. większymi środkami (nie licząc gigantycznego funduszu rezerwowego), niż wynosi cały budżet polskiej nauki. Miejmy świadomość, że finansowanie nauki w Polsce na mieszkańca jest prawie dziesięciokrotnie niższe od średniej w starych państwach Unii (19 euro wobec 185 euro).
Pozostawiam to bez komentarza. Myślący wymyślą swój własny (i może dodadzą go poniżej), idioci będą dalej wierzyć w cuda.
No ja tak na szybko wyliczyłem w 2011 roku 1816 godzin 🙂
(52 tygodnie x 5 dni roboczych x 8 godzin) – (26 dni urlopu x 8 godzin) – (6 dni świątecznych * 8 godzin. ale do tego of koz dochodzą nadgodziny.
Nie wiem jakim cudem szkopom miałoby wyjść tylko 1300 ? Nawet jeśli wychodzą w piątki o 12 to daje to jakieś 200 godzin mniej.
No a co do biznesu i rozwoju szkolnictwa to jako żywo przypomina się plan Hiltera. W zasadzie można powiedzieć, że już jest on realizowany. Chodzi mi o zrobienie z Polaków taniej, nisko i średnio kwalifikowanej siły roboczej. To po co nam szkoły, po co polskie firmy. Przyjdą zachodni pracodawcy, kupią nie opłacalne polskie firmy jak elektrownie, cukrownie, kopalnie miedzi, browary, cementownie i potem będą sobie zatrudniać w nich Polaków za 750 EUR i mniej. Tylko plan Adolfa przewidywał, po podbiciu ZSRR wysiedlenie nas wpizdu na Syberię…
Różnica w godzinach pracy wychodzi z tzw. sfery socjalnej. Znajoma z Wiednia, po urodzeniu dziecka i oczywiście urlopie macierzyńskim, pracuje sobie do godziny 13… bo dziecko jej sie urodziło. Mężowi też się z tego tytułu należy taryfa ulgowa. Tam też nikt o zdrowych zmysłach nie chodzi chory do pracy. Ile razy w tym roku byłeś z grypą w robocie?
Wg mnie, w Polsce jednym z lepszych zawodów jest zawód: „nauczyciel”.
Nauczyciel = niezła kasa + dużo wolnego + zero problemu z chorobowym vel macierzyńskim + urlop dla podratowania zdrowia.
PS. Pozdrowionka…