Wypiłem dwa piwa duszkiem, patrzę a tu Kwasożłopy walą dość luźną interpretację Raya Charlesa, z mocną wstawką własnej twórczości sprzed kilkunastu lat pośrodku. Szczena mi wypadła i potoczyła się na balkon. Poszedłem po nią dopiero po tym, jak wysłałem smsa w konkursie TVP :). Tytus nawet kręcił młynki jak kiedyś. Pasowali tam jak pięść do nosa, ale byli kurwa mać sobą! Taka klilkuminutowa podróż sentymentalna.
PeEs. Tutaj znalazłem fajny wywiad z Tytusem, klasyka Tytusa można by rzec, aż zacytuje:
Podczas koncertu mamy do dyspozycji trzy minuty i 15 sekund. Tak po prawdzie, to w tym czasie to ja mogę pokazać dupę, a nie za bardzo mogę pokazać zespół oraz to, co on mniej więcej gra. Z drugiej strony nie chcieliśmy przyłożyć tutaj zbyt ostrym łomotem, bo to też nie jest na to miejsce i czas. Na to są nasze własne, autorskie koncerty. Ale też musiałem wpleść w kawałek Raya Charlesa coś swojego. Z całą sympatią dla Raya, jego kawałek gram na czterech dźwiękach. A to nie jest wszystko, co Acid Drinkers potrafią i chcą zagrać!