Jak może coponiektórzy wiedzą, zaglądam regularnie na mniej skrępowane portale informacyjne spoza tzw. głównego nurtu. Dziś głośno się zrobiło z powodu usunięcia bloga pracowniczego Fiat Auto Poland, którego założycielem był niejaki Fiatowiec.
http://cirilla.nowyekran.pl/post/31221,protest-przeciwko-likwidacji-bloga-fiatowca-na-newsweeku
Smutne to osiągnięcie, po 20 latach w „Wolnej Polsce”. Tak się złożyło, że niedawno odbyłem dość długą rozmowę z jednym ze starszych kolegów, którzy lepiej pamiętają dawne czasy. Doszliśmy do tego samego wniosku – wolność za tzw. komuny, dla szarego zjadacza chleba była o wiele mniej skrępowana niż jej obecna wersja. Dziś mamy wszechinwigilację, poruszamy się 24 godziny na różnych rodzajach smyczy, a jak tylko zaczniemy ujadać w złą stronę lub w złym tonie, smycz obcina nam głowę. Dziś też żyjemy pod presją buciora, który w każdej chwili może nas rozsmarować po chodniku jak małego robaka. Prawda jest taka, że dla wielu, życie dzisiaj obarczone jest dużo większym strachem o swój los, znacznie ciężej trzeba też machać rękami i nogami żeby nie utonąć w tej wolności…
Eh. To nawet nie nastraja mnie melancholijnie. To jest stan mocno depresyjny. I nie pociesza mnie fakt, że jestem posiadaczem paszportu, za który nie musiałem podpisać lojalki. Jakie to ma znaczenie? Podpisałem inne zobowiązania, które mnie tu trzymać będą, a i dzięki nim nigdzie się nie wybieram, chyba że na wycieczkę all inclusive. Chociaż, zaraz. O czym ja mówię? Nie stać mnie na to. W pierwszej kolejności trzeba dziecku buty i kurtkę kupić, a potem dać mu jeść. I czym to się różni od sytuacji naszych rodziców?