VBXE2.

No i doczekałem się. Instalacja przysporzyła mi sporo frajdy i nawiasem mówiąc jeszcze się nie skończyła. Pierwsze uruchomienie – czarny ekran i tylko audio sugerujące, że coś jeszcze żyje.
Drugie, trzecie i trzechsetne, to samo. Trzeci wieczór eksperymentów przyniósł odkrycie: po odpaleniu FC.COM, a jest to program do zarządzania pamięcią flash karty, który umożliwia nam ładowanie różnych rdzeni (mamy do wykorzystania 12 banków pamięci na różne rdzenie) pozwala również taki rdzeń zbootować. Enter na banku bootuje wybrany rdzeń i „tada!” magicznie pojawia się na ekranie obraz z VBXE. Ni cholery nie wiem czemu ona się sama nie bootuje. Wydaje mi się, że jak podociskałem wczoraj kartę do adaptera/podstawki, to na chwilę samo działało, więc prawdopodobnie gdzieś coś nie styka. Podstawka i adapter do Antic to najsłabszy moim zdaniem punkt tej konstrukcji.

Dziś nawet wymieniłem podstawkę precyzyjną na płycie, bo myślałem, że to przez nią te „luzy”.

Nie jestem specjalnie dumny z wykonania, ale ważne, że póki co żaden element komputera nie poszedł z dymem. Co do jakości obrazu, szczerze powiem, że wielkiej przepaści nie ma względem oryginalnego obrazu na wyjściu monitorowym atari800xe (co może być komplementem w stronę nielubianych 800xe, mój był wyjątkowo udany).

UPDATE1: Finish. Przelutowałem VBXE do 130XE i działa. Wymieniłem też zasilacz na impulsowy.

UPDATE2: Dwa razy się zdarzyło, że adapter VBXE wyskoczył z podstawki w płycie. Nie dawało mi to spokoju i przelutowałem podstawkę w adapterze na taką typu carrier:

Adapter wlutowałem bezpośrednio w płytę, po przeniesieniu C31 na drugą stronę. Wydaje mi się, że ten carrier ma nieco dłuższe piny, w każdym razie wszystko idealnie spasowało. Najbardziej rzuca się  w oczy prawdziwy czerwony, którego stare Atari nie potrafiło wyświetlić 🙂